Nie wiem czy nie będzie to potraktowane jako odkop wątku, ale myślę, że powinienem napisać o swoich wynikach i efektach gdyby ktoś szukał teraz jeszcze jakichś informacji czy odpowiedzi, a ostatnie konkrety są sprzed 4 lat i o ile są myślę prawdziwe, o tyle pewnie ktoś chciałby czegoś świeższego.
Moje problemy skórne są dość rozległe i bardzo długie, bo gdyby wziąć pod uwagę sam ich początek, to tak naprawdę trwają już jakieś 18 lat. Początkowo zwykły trądzik, potem jakieś alergiczne pierdoły, później różne zaczerwienienia, zapalenie mieszków włosowych, skóra zamiast się poprawiać z roku na rok, to się pogarszała co mnie trochę zaczęło zastanawiać. Udałem się z tym do pani dermatolog, stwierdziła, że to zapalenie mieszków, przepisała mi antybiotyk i jakieś witaminy, uznała, że po sprawie. No ale wziąłem dwie rundy Bactrimu, smarowałem się się Duac gelem, fucydyną, wieloma innymi płynami i tak naprawdę miałem spokój na 2 tygodnie od wzięcia tabletek, później to powracało. Biorąc pod uwagę moje symptomy (krosty, guzki, czerwone place, drobne krostki jak kasza i zaskórniki) stwierdziłem, że pewnie jest to kwestia przetłuszczającej się cery i przeleczenia, bo ileż można traktować skórę antybiotykami. Kupiłem sobie nizoral z ketokonazolem i pomagał mi przez tydzień, zgonił właściwie wszystko, dopóki nie zaczął mnie podrażniać. Ale wtedy miałem w zasadzie już pewne, że nie jest to kwestia bakteryjna a kwestia grzybicza i po nitce do kłębka doszedłem do tego, że na 99% jest to ŁZS. Nikt mi tego nigdy nie stwierdził na 100%, nie mam potwierdzenia lekarskiego, wszystko jest wyłącznie moim wyciągnięciem wniosków. Zacząłem szukać informacji w internecie i natrafiłem na ten wątek, stwierdziłem, że w zasadzie niczego nie tracę, bo co się dało to już spróbowałem, antybiotyk nawet pogorszył sprawę długofalowo, bo jeśli nikt nie sprawdził, czy nie jest to kwestia grzybicza, to antybiotyk może tylko osłabić organizm pomagając grzybowi w dalszej ekspansji. Mogłem dalej korzystać z kwasów azelainowego i salicylowego, które dawały jakieś tam efekty, ale podrażniało albo mogłem spróbować tej metody, mimo, że w nią nie wierzyłem.
Otóż jeśli chodzi o samo smarowanie miodem - nie wiem, może to zbieg okoliczności, może to po prostu przypadek (chociaż znam swój organizm, raczej nie) to jest to naprawdę świetna metoda. Ja to troszkę zmodyfikowałem, bo smaruję się rano na ~3 godziny, później krem laroche posay (w żadnym wypadku olej kokosowy, mnie on bardzo podrażniał), ewentualnie stosuję kremy nawilżające ze śluzem ślimaka zamiast laroche, później na noc newralgiczne punkty smaruję bardzo cienką warstwą rozrobionego w wodzie miodu i tak dzień w dzień. Stosuję to jakiś tydzień z jednym dniem przerwy pomiędzy, więc technicznie rzecz biorąc powiedzmy, że 6 dni.
W ciągu 6 dni wiele czerwonych punktów poznikało, wiele się zmniejszyło, krostki na skórze pod oczami poschodziły, miałem bardzo lekkie łuszczenie przez moment, może 2 dni, ale zeszło samo, czerwony pas na garbie nosa (ponoć klasyka w tym schorzeniu) zmniejszył się o jakieś 80%, czasem gdzieś wyjdzie drobny syfek z białą główką, ale ginie po 2 dniach, żadnych poważnych zmian nie zauważyłem (pierwszy raz od kilku lat). Mam oczywiście zmiany alergiczne, ale z tym to poradzę sobie w późniejszym czasie przez odczulanie. Smaruję się tym też na szyi, bo mam pełno (a właściwie miałem) takich czerwonych krost za uszami, wystarczyło smarować się przez 3 noce i zeszło (może nie w 100%, ale praktycznie tego nie widać). Wszystko się goi, mało tego, nawet rozszerzone pory i porozrywana skóra spowodowana bardzo ciężkim przebiegiem trądziku lata temu zaczyna się schodzić. Oczywiście proszę tego nie zrozumieć, że blizny się goją, bo nie, blizny pozostaną na zawsze, chodzi o rozszerzone pory w okolicach nosa na policzkach, nie ma dziur jako takich a wyłącznie rozstępy i miód pięknie sobie z tym radzi.
Na razie mogę mówić tylko o tym co działo się w okresie stosowania przeze mnie tego rozwiązania, nie wiem co będzie dalej. Zakładam, że będzie tylko lepiej, bo inne rzeczy do smarowania pomagały mi max 4-6 dni i skóra się pogarszała, przy miodzie efekty z dnia na dzień są małe, ale idę ciągle do przodu i jest coraz lepiej. Wszystko jest mięciutkie w dotyku, nic się nie przetłuszcza, owszem zaczerwienia się jeszcze, ale już nie w takim stopniu. Jeśli ktokolwiek się nad tym zastanawia to ja mogę tylko polecić próbę. Od próbowania nic się nie stanie, niczego nie stracicie, możecie tylko zyskać. Na antybiotyki i wizyty u dermatologa przez 2 miesiące wydałem prawie tysiąc złotych, tutaj używam w zasadzie miodu i kremów za kilkadziesiąt złotych i starcza to na całą kurację. Jeśli komuś przeszkadza kleistość miodu, to może też spróbować maści z woskiem pszczelim (ale prawdziwej maści, robionej przez pszczelarza, a nie jakiegoś syfu z apteki). Każdy musi też znaleźć swój sposób na zastosowanie tych specyfików, na każdego co innego działa, każdego co innego podrażnia, niektórzy tu polecają olej kokosowy, ja odradzam - podrażnia, ale efekty są zadowalające.
Na razie idę w kierunku 4 tygodni kuracji, myślę, że po tym czasie (za jakieś 3 tygodnie) się odezwę z aktualizacją i powiem co i jak. Badania wskazują, że stosowanie miodu dzień w dzień przez pół roku odwraca całkowicie łojotokowe zapalenie skóry (nie wierzę w to, ale sprawdzić warto), więc i po tym czasie napiszę co i jak. W międzyczasie mam zamiar jeszcze zacząć stosować sok z cytryny i szare mydło (prawdziwe szare mydło, nie żaden biały jeleń), jeśli po tej kuracji moja szyja i twarz odżyją, to chyba nie będzie osoby, która nie odczuje pozytywnych skutków z takiego leczenia.
Na sam koniec, żeby nie było tak kolorowo, z jedną zmianą na moim ramieniu i kilkoma pomniejszymi na mostku miód sobie nie radzi tak dobrze, trochę tak, ale bez rewelacji, natomiast tam to nie jest już dla mnie żaden problem i takie rzeczy można nadgonić siedzeniem na słońcu.
Pozdrawiam wszystkich i życzę odwagi w próbowaniu, ja próbuję niezmiennie od 2 lat dziesiątek produktów i znalazłem w końcu ciekawy sposób na walkę z tym badziewiem. Nie bójcie się próbować, bo możecie tylko na tym zyskać, w najgorszym wypadku zostanie jak jest.
|