Wiesz, stosowałem się do zaleceń osób, które szczycą się obszerną wiedzą i okazuje się, że WSZYSTKIE metody, które są tutaj i na blogach polecane na łojotok, u mnie działają zupełnie na odwrót.
Płukałem łeb różnymi ziołami - efekt? Po paru godzinach pojawia się świąd skóry, a na drugi dzień czuć smrodek, jakby głowa nie była myta kilka dni.
Parę dni temu kupiłem szampon dla niemowląt - efekt? Łojotok niesamowity. Szampon odstawiłem, bo musiałbym myć głowę dwa razy dziennie.
Miałem różnorakie szampony ziołowe - efekt? Świąd skóry, grudki, łuski, nasilenie łojotoku.
Stosowałem również szampony siarkowe i jeden dziegciowy - efekt? Wielkie, żółte grudy i strupy, tłusty łupież oraz "mięsne" guzy.
Wcierki ziołowe bezalkoholowe i alkoholowe - efekt? Twarz zalana łojem, czerwone plamki na głowie, większe wypadanie włosów.
Szampony codzienne - pojawienie się łupieżu zwykłego oraz tłustego, nasilenie łojotoku.
Tzw. "delikatne" szampony - efekty jak powyżej.
I wiesz co mi pomaga na te wszelkie łupieże, łuski, grudki, łojotoki? Zwykły, mocno chemiczny, drogeryjny szampon przeciwłupieżowy z pyritionianem cynku za kilka złotych. I tylko takim mogę myć głowę. Jeśli nastąpi jakieś pogorszenie(b. rzadko), to stosuję jeszcze szampon z siarczkiem selenu, który mocno u mnie hamuje przetłuszczanie.
Cytuj:
To, że mi coś nie pomogło nie krzyczę na cały świat, żeby inni się przed tym wystrzegali bo to byłoby bardzo samolubne.
Tak, tylko, że na ŁZS(i nie tylko) zawsze poleca się tylko naturalne i delikatne kosmetyki, natomiast każe się wystrzegać wszystkich drogeryjnych, "pełnych chemii" kosmetyków. Ja uległem tej modzie na bycie "eko" i źle na tym wyszedłem.
Jeśli komuś to pomaga, to nikomu tego nie bronię stosować, ale drażni mnie jeśli forsuje naturalne metody jako jedyne słuszne, natomiast te nienaturalne jako zło, które trzeba unikać.