Witam wszystkich,
Obiecałem sobie, że jak wyleczę ŁZS to dam wskazówki innym. Wybaczcie, że w dużym skrócie.
Na ŁZS choruję od 15 lat. Objawy miałem tylko na skórze twarzy - czerwone, swędzące, wysięki i żółta łuska. Dodatkowo zaczerwieniona i swędząca skóra głowy + łupież + wypadanie włosów.
Problem stale powracał, leczyło mnie 7 dermatologów. Przeszedłem przez wszystkie chyba maści, tabletki, medykamenty o których czytałem na tym forum. Nie pomagało nic - choroba powracała.
Moja rada - porzućcie wszelkie leczenie farmaceutyczne - to nic nie da - problem siedzi głębiej. Leki te tylko zaleczają problem. Pomogą tylko środki naturalne.
Problem tkwi w osłabionej wątrobie i grzybach w organizmie. U mnie problem ŁZS pojawił się po przyjmowaniu antybiotyków i sterydów bez probiotyków osłonowych. Wyniszczają one dodatkowo pozytywne i dobre bakterie ochronne, dzięki temu grzyb się rozrasta (głównie Candida). Dodatkowo mamy skórę łojotokową szczególnie narażoną na takie problemy. Grzyby wytwarzają toksyny i to one atakują wątrobę, nerki i są bezpośrednim sprawcą naszych problemów skórnych. Powodują że organizm jest osłabiony, przykry zapach potu, bladość, wieczne zmęczenie, senność, depresje. Wszystko to miałem. Osłabiona/chora wątroba (również zła dieta, alko, papierosy) powoduje ŁZS, łuszczycę, etc. Wątroba to jeden z najważniejszych organów, niestety nie jest unerwiony zatem nie boli. Oznakami jej choroby są te właśnie rzeczy.
Po wielu latach walki trafiłem na homeopatkę, proszę tylko nie wstawiajcie postów że to nie działa, że to efekt placebo. Wiem co mówię. Nie miałem żadnego nastawienia do tego leczenia. Na nic się nie nastawiałem. Są to środki oparte tylko na naturalnych składnikach.
Nie jestem żadnym przedstawicielem firmy farmaceutycznej czy apteki, dlatego nie będę wstawiał żadnych linków.
Kuracja trwała 5 tygodni. Cała kuracja nastawiona była na wybicie grzybów, bakterii, wzmocnienie wątroby, odbudowanie mikroflory bakteryjnej JELIT (to też bardzo ważne). Już po pierwszym tygodniu miałem nasilenie objawów, moja twarz pokryła się mocno wypryskami, jak nigdy. Trochę się przestraszyłem ale to jest prawidłowa reakcja organizmu, w końcu coś zaatakowało grzyba (od środka). Jak grzyb obumiera wytwarza mnóstwo toksyn które obciążają wątrobę, organizm nie nadąża z ich wydalaniem. Jednym z głównych narządów wydalniczych jest właśnie skóra. Po tygodniu zmiany powoli ustępowały, znacznie dłużej niż po kremach od lekarzy. Dokończyłem terapię już później bez nieprzyjemnych przygód.
Chętnie wstawię listę leków homeopatycznych na odgrzybianie, dokładne dawki, stosowanie. Probiotyki które stosowałem. Jednym słowem - oczyszczamy organizm. Na twarz żadnych chemicznych kremów, wystarczy przemywać sokiem z aloesu połączonym z wodą.
Rezygnujemy z alkoholu, papierosów, chociaż na 2 m-ce. Bardzo ważna jest dieta, ograniczyć mięso, nie jemy nic smażonego, dużo owoców, warzyw, ZERO cukru - tym żywią się grzyby. Odstawiamy wszystkie chemiczne leki.
Usunąłem problem od środka, skóra już od roku jest taka jak powinna być.
Jeśli jesteście zainteresowani to dajcie znać, napiszę co i jak, jeśli nie to trudno, ja się wyleczyłem i obiecałem sobie że jak do tego dojdzie to wstawię na tym forum. Zmagałem się z tym g….. przez 15 lat, uprzykrzało mi to strasznie życie. Życzę Wam powrotu do zdrowia.
Pozdrawiam
|