Witam. Moja historia przedstawia się następująco.
Mam 22 lata. Wszystko zaczęło się około 2 lat temu. Późną jesienią, przy silnych i chłodnych wiatrach na mojej twarzy wystąpiły zmiany. Początkowo były one bladosine i mało widoczne, jednak pod wpływem np. alkoholu, czy mrozu, zmiany robiły się czerwone. Wygląda no mniej więcej tak: cały nos, okolice przy samym nosie, i, jakby to nazwać, 'linie' biegnące od nosa w stronę oczu, oraz w dół, w stronę ust. Całość przypomina pięcioramienną gwiazdę. W normalnym stanie zmiana jest sinoczerwona, może troche blada, czerwieni się opd wpływem alkoholu, zmian temperatury, wysiłku fizycznego. Sądziłem, że problem tkwi w naczynkach, poszedłem więc do dermatologa.
Do jednego, potem drugiego, trzeciego i czwartego.
Każdy z nich stwierdzał, że jest to łojotokowe zapalenie skóry, ale:
- Nigdy nie miałem łupieżu
- Nie mam tłustej skóry, włosy nie przetłuszczają się szybko
- Skóra objęta zmianami nie łuszczy się, nie swędzi, nie piecze
- Nie ma żadnych grudek, krost
- Żadne leczenie nie przyniosło rezultatów
Pamiętam, że któregoś dnia w zimę, przy ostrym mrozie, wróciłem z dworu i zaczęło silnie piec. Zaczerwieniło się, posmarowałem jakimś tłustym kremem poleconym przez mamę, zeszło odrobinę naskórka i tyle. Od tamtej pory wszystko wygląda tak jak opisałem powyżej.
Teraz moje pytanie. Przeczytałem trochę postów na tym forum, i wiem, że wiecei na ten temat dużo więcej niż ja. Czy to może być rzeczywiście ŁZS?
Poza zaczerwienieniem nie dostrzegam innych objawów, siostra(studiuje medycynę) mówi, że to naczynka. Po kąpieli w gorącej wodzie i z użyciem szamponu przeciwłupieżowego widać jakby lekką poprawę, skóra nie jest czerwona tylko bladp-sino-czewona,jednak podczas gdy cała skóra jest matowa, to w miejscu zaczerwienienia błyszczy się.
Teraz jestem po terapii Pimafucortem, zero rezultatów, za tydzień mam kolejną wizytę i nie wiem już sam co o tym myśleć