Siemka:)
Chciałbym opisać wam przez co przeszedłem.)
Na początku było bla bla bla, wszyscy wiedzą, że kiedyś było super, teraz nie koniecznie. Zaczęło się po imprezie zakrapianej nawet mocno alko...
Okazuje się, że początki były dużo wcześniej ale wcale o tym nie wiedziałem. Plamy wyskoczyły w święta B.N., potem znikły i tak ze 3 razy w ciągu dwóch tygodni.
Kobieta u której na drzwiach pisało, że jest dermatologiem przepisała mi advantan czy jakoś tak, całe szczęście, że tylko raz użyłem...
Później dermatolog (już prawdziwy, nie konował) polecił mi protopic i tetralysal, bo miałem sporo krostek. Smarowałem twarz kremem nivea i na to protopic, nawet nieźle działało. Teraz całe szczęście nie mam już stanów zapalnych. Wszystko ładnie zeszło (oczywiście nie obyło się bez nawrotów), pozostał tylko łojotok i rumień.
Oceniam go w swojej skali na 6/10. Brakowało skali gdzieś w okolicach kwietnia:)
Wcześniej po umyciu miałem tak straszliwie czerwoną twarz, że wstydziłem się wychodzić, teraz nic się nie dzieje, naczynka nie pekają ani nic, tylko cały czas są widoczne. Raz bardziej raz mniej..
W związku z tym, moje pytanie jak sobie z tym radzicie?? Biorę witaminy i wiesiołka (olej) i odkąd zacząłem naczynka uspokoiły się o 50%. Ale to nadal o 50% za dużo...