Witam,
Od 2 miesięcy biorę izotretynoine, na początku skóra się strasznie łuszczyła i miałem lekki wysyp. Dermatolog stwierdził, że mam średnio nasilony trądzik i miałem potworny łojotok (strefa T, ale najbardziej na nosie i okolicach). Trądziku już nie mam, jak i łojotoku, ale niedawno zauważyłem, że łuszcząca się skóra była koloru żółtego (w kącikach nosa). 11.06.12 byłem na wizycie kontrolnej i dermatolog powiedział, że mam ŁZS...Już na pierwszej wizycie wspomniał, że mogę mieć ŁZS, ale nie był na 100% pewny. Jak czytam o tej chorobie to wszystko się sprawdza, pamiętam jak już w podstawówce miałem straszny łupież i od któregoś momentu miałem zaczerwienioną skórę na nosie i okolicach, czasem skóra piekła...Byłem u kilku dermatologów i żaden nie stwierdził ŁZS.Dermatolog przepisał mi Hascofungin, gdy po raz pierwszy nim posmarowałem, rano, gdy się obudziłem miałem bardziej czerwone miejsca już na i tak czerwonej skórze (heh, jak to brzmi xD). No i teraz skóra mnie od czasu do czasu piecze i swędzi w tych miejscach. Czy to normalne, na ulotce tak pisze, ale czy wy tak mieliście? I jeszcze mam myć głowę szamponem Pirolam, łupieżu nie mam, może minimalny (byłem dziś u fryzjera i jeszcze się zapytałem czy widzi łupież, zauważyła tylko jedną czerwoną plamkę, brzmi znajomo...?). Lekarz wytłumaczył mi, że to b. trudna choroba i zapytałem się, jeżeli ten Hascofungin nie pomoże, to co wtedy. Odpowiedziała, ze przepisze mi tabletki. Pomógł może komuś Hascofungin? Fuck!
Jestem trochę załamany tym co usłyszałem i przeczytałem
. I tak już męczyłem się z trądzikiem, i myślałem, że to zaczerwienienie też mi przejdzie. Jest może tutaj jakaś osoba, która to wyleczyła lub panuje nad tym? Wiecie może po jakim czasie mogę się spodziewać efektów? Będę się starał pisać o postępach choroby, a kolejna wizytę mam dopiero 6 sierpnia, bo w lipcu lekarza nie będzie. Mam małe nadzieje, że to zaczerwienienie zniknie...
PS. Mam 18 lat. Dawka to 40mg/doba.