Chyba wygrałam z LZS. Dwa lata temu miałam zdiagnozowaną chorobę przez dwóch lekarzy dermatologów z perspektywą leczenia się do końca życia. Pomyślałam, dlaczego ja? Przecież nikt w rodzinie nie chorowała tę chorobę. Przypisali mi mnóstwo maści – sterydów, które zaczęłam stosować z przerażeniem ale i z umiarem przez pierwsze 2 – 3 miesiące.
Trzeba zacząć leczyć się od środka pomyślałam. Lekarze o tym nie mówią. A ja zrobiłam sobie badania lekarskie na własny koszt, bo lekarz nie chciał dać skierowania, bo uważał że jest to zbyteczne. Po co robić badania, lepiej przypisać pacjentowi maści i leczyć go do końca życia i ciągnąć z niego kasę. Zrobiłam sobie morfologię, OB, badanie moczu, poziom hormonów, cholesterol, badania tarczycy, poziom cukru. Wyniki miałam dobre poza poziomem progesteronu – zbyt niski (mam 51 lat) oraz moczem, gdzie wyskoczyły mi ketony (wynik 15).
U mnie choroba zaczęła się od odchudzania tj. głodzenia (pół roku). Żaden lekarz nie zwrócił na to uwagi. A to był sygnał, że się głodzę. Ważyłam 75 kg (przy wzroście 168) i chciałam parę kg zrzucić. Szybko uzupełniłam poziom progesteronu i przestałam się odchudzać.
Piłam dużo wody, jadłam normalne posiłki. Ważne : przez kilka miesięcy nie jadłam czekolady, nie używałam cukru, słodycze ograniczyłam do minimum, nie piłam kawy i alkoholu, i bardzo ważne: dbałam o wypróżnianie ( aby zgnilizna nie zalegała w organizmie). Miałam wrażenie, że przyczyną moich dolegliwości są drożdżaki, które rozpanoszyły się w moim organizmie. A ja ograniczając spożywanie ww. składników nie dostarczałam im pożywienia. Wyczytałam gdzieś na forach, że brakuje mi cynku. Więc kupiłam go i zażywałam. Ponadto używałam i nadal używam raz w tygodniu, albo rzadziej raz na 2-3 tygodnie szampony freederm (z cynkiem), nizoral lub sebiprox (które pozostały mi z pierwszych miesięcy choroby). Przy stanach zapalnych na twarzy używałam pasty cynkowej (koszt 2 zł), maść bez skutków ubocznych. Jadłam też witaminy (vitaminer). Ostatnią maścią przypisaną przez lekarza dermatologa (było to ponad rok temu) był squamax-emulsja, którą użyłam 2x.
Raz w tygodniu spłukuję włosy wodą z octem, tak jak to robiły nasze babcie. Poprawia się wtedy ph skóry głowy i nie rozmnażają się drożdżaki.
Nie wiem jaki wpływ na moją chorobę miały leki przeciwmalaryczne (z chininą), które musiałam brać będąc w ubiegłym roku, tj. w kwietniu 2010 w rejonach zagrożonych malarią. Był upał, gorąc duchota, a moja choroba ŁZS jakby mnie opuszczała.
Dzisiaj jem wszystko, piję kawę w małych ilościach i tylko jak przesadzę z czekoladą (tzn. zjem całą) , to trochę cera mi się popsuje, ale szybko wraca do normalności.
PS. Nie udało mi się zrzucić wagi. Boję się odchudzać, żeby nie popaść znowu w chorobę.
|