Witam, chciałabym opisać moją historię z łzs, bo mam nadzieję, że przynajmniej niektórym z Was pomoże uporać się z tą chorobą. Sama korzystałam z Waszego forum i porad w chwilach tzw. "czarnej rozpaczy" i stąd, gdy w zasadzie pozbyłam się problemu czuję się zobowiązana podzielić moim doświadczeniem. Mianowicie, przez 2-3 miesiące miałam objawy typowe dla łzs, tj. swędzące (a wręcz palące) plamy na twarzy w charakterystycznych okolicach - czoło, brwi, bruzdy nosowo-wargowe, skóra w okolicach uszu. Początkowo sądziłam, że to alergia i próbowałam zaobserwować przyczynę zmian na skórze - raz wydawało mi się, że to ostre przyprawy, innym razem, że alkohol, słońce, surowy imbir itd. itp., ale jakoś nie mogłam wychwycić jednoznacznego alergenu. Po pewnym czasie udałam się z wizytą do znanej w moim mieście dermatolog, która poinformowała mnie, że "nie ma dobrych wieści" i postawiła diagnozę: łzs dodając, że przyczyny choroby sa mało znane i w zasadzie mogę rzecz tylko zaleczać różnymi maściami, które mi przepisała. Dowodem, że to łzs były w.w. miejsca występowania zmian skórnych. W międzyczasie przypomniałam sobie, że miałam już takie dolegliwości wiele lat temu, więc to co powiedziała lekarka było poniekąd logiczne. Niemniej, cały czas nie potrafiłam się pogodzić z rzekomą nieuleczalnością choroby i intuicja (a także rozum) mówiły mi, że nie ma skutku bez przyczyny. Niestety plamy pojawiły się i znikały (to ostatnie głownie pod wpływem maści sterydowych i przeciwgrzybiczych), a ja miałam coraz bardziej wysuszoną i zniszczoną skórę. Szczęsliwy traf sprawił, że odwiedziła mnie moja koleżanka, która gdy utyskiwałam na plamy i ich prawdopodobną przyczynę (wino) powiedziała, że ma taki sam problem, ale tylko i wyłącznie pod wpływem szamponów do włosów. Zainspirowana przez nią poobserwowałam swoje plamy i okazało się, że u mnie też wywołuje je szampon - przy czym co zaskakujące: zmiany w ogóle nie pojawiały się na skórze głowy. Po tym olśnieniu początkowo myłam głowę b. krótko za każdym razem gruntownie spłukując i profilaktycznie smarowałam miejsca zagrożone plamami maścią, teraz już nawet nie smaruję. Nie mam żadnych plam, jem i piję co chcę, a jedynie b. ostrożnie używam szamponów. Cera powoli wróciła do normy, a ja jestem very happy czego i Wam życzę
. Jestem głęboko przekonana, że wiele zmian na naszej skórze (i nie tylko) wywoływana jest przez chemikalia, więc nie wysnuwajcie prosze pochopnego wniosku, że mój przypadek po prostu nie był łzs, a poobserwujcie reakcję swojego organizmu na szampony, odżywki do włosów lub inną chemię. Życze Wszystkim dużo zdrowia, a także szczęścia w zidentyfikowaniu alergenu. Pozdrawiam I.