Witam. Krótko przedstawię moją historię. Zaczęło się 3 miesiące temu: mała, czerwona plamka z jednej strony nosa. Niby nic, ale kiedy nie znika, zaczyna niepokoić. Zaczęłam na własną rękę - diprogenta (wiem, będzie oburzenie, bo to steryd, ale ja wtedy nie wiedziałam, a akurat to miałam pod ręką). Po jednorazowym użyciu znikało na parę dni i ... pojawiało się od nowa. Na szczęście użyłam tego tylko parę razy, po czym wybrałam się do dermatologa. Diagnoza - łzs (muszę zaznaczyć, że moje objawy były trochę nietypowe: zero swędzenia, pieczenia i tylko to miejsce). Pani derm.nakrzyczała na mnie za używanie sterydu na twarz, po czym ...sama zaaplikowała mi jeden z nich, dostałam rozex, pimafucort i zincas do połykania. Efekty? Pozytywnych - brak. Zmiana trochę powiększyła się. Kolejna wizyta: zincas i protopic. Na jakieś 2 tygodnie poprawa (mniej czerwono), po czym stopniowo zaczęło się rozszerzać: druga strona nosa, pod nosem, obok ust. Zmiany są czerwone, wypukłe, czasami z białymi grudkami, w uśpieniu ledwie widać zarys zmiany. Zmieniłam derm.(diagnoza ta sama), który stwierdził, że trzeba to... wysuszyć. Trochę mnie to zaskoczyło, ale tonący brzytwy się chwyta, przez 3 dni próbowałam zineryt (środek do cery trądzikowej), do tego dostałam fluconazole (przeciwgrzybiczo), no i zincas. Tak źle jeszcze nigdy nie wyglądałam: mocno zaognione, wysuszone i jeszcze większe coś na twarzy. Wróciłam do protopicu, zażywam zincas i fluconazole. Po kilku smarowaniach jest lekka poprawa, ale nie wiem, co dalej. Tak naprawdę to nie jestem pewna, co do diagnozy - jak już pisałam moje objawy są trochę nietypowe, lekkie swędzenie to odczuwam czasami dopiero teraz po używaniu tych wszystkich środków, nie mam łuszczących się zmian, z głową ok, jak i z pozostałymi częściami. Miało być krótko, ale nie wyszło, sorki za epopeję, ale może ktoś ma jakiś pomysł?
|