Hej.
Jestem tu nowy. Czytałem forum od jakiegoś czasu, z 3-4 lata temu zacząłem walke z LZS...miałem lekko zaczerwienione policzki, nasilało się po alkoholu - dostawałem czerwonych plam na twarzy. Po "przepiciu" lub odstawieniu wracało do normy. Jednak o jakimś czasie odwiedziłem dermatologa i stwierdził, że to LZS. Dostałem na dzień dobry elidel i hascofungin. Smarowałem, przeszło i zostawilem nie będąc świadomym co to w ogóle jest.
Tak się bujalem przez ok 4 lata. Raz było mocniej raz słabiej ale ogólnie jakoś mocno się tym nie przejmowałem. W między czasie byłem u innego dermatologa i też skończył na elidelu. Ale nagle, przedwczoraj byl jakiś strzał, kawałek czoła, pod oczami i policzki zrobiły się czerwone, zaczely pojawiać się skórki, ogólnie kilka razy mocniej niż zawsze..
Elidelu już nie mam, a jest na receptę. Umówiłem się na środę na wizytę u dermatologa - podobno jakis mega dobry w tych sprawach ale zobaczymy, pewnie też się skończy na elidelu albo protopicu. Od kilku dni zamiast wody używam wody termalnej la Roche, kremu na dzień i noc na roche ds ale po smarowaniu dość mocno piecze twarz i robi się czerwona mocniej i na większej ilości skóry. Czytałem w jednym z tematów że warto wtedy odstawić ten krem?
Ogólnie ciągle czuję jak mi pali twarz, czy to posmaruje czy nie, nie wiem czym to zaleczyć. Może zamówie to cudo z sylveco. I chyba zrobię test uczuleniowy bo jeszcze nigdy nie robiłem a czuje że będzie coraz gorzej. Najgorsze, że siada to strasznie na psyche a średnia przy LZS nie jest zbyt mile widziany.
Podsyłam zdjęcia, chociaż na żywo jest mocniej czerwone. Czy też macie takie białe skórki ?