Dzięki za odp. Niestety skóra głowy bez większych zmian. Zoxiderm wypróbowałam, ale chyba mi nie służy:(.. Skóra dosyć mocno piecze po aplikacji, ale to nie problem. Po kilku użyciach nie widziałam żadnej poprawy, wręcz przeciwnie, miałam wrażenie, że skóra jest jeszcze bardziej podrażniona. Być może za szybko zrezygnowałam i na efekt trzeba poczekać, sama nie wiem. Staram się używać szamponów na zmianę, raz łagodny, raz typowo przeciwłupieżowy (choć ostatnio być może przesadziłam z przeciwłupieżowymi;). Ze swojej strony mogę też polecić szampon dla dzieci Bubchen:), tylko trochę słabo dostępny, przynajmniej w moim mieście. W akcie desperacji zamówiłam ostatnio na ebay Polytar, z Tajlandii;), mam nadzieję, że oryginalny;). Wygląda i pachnie zupełnie tak samo, jak stary, poczciwy Polytar. Z tego co pamiętam służył mi całkiem dobrze, jak jeszcze był dostępny w Polsce (swoją droga, o co chodzi z wycofaniem tego szamponu?). Zobaczymy, na razie użyłam raz, więc trudno mi cokolwiek powiedzieć;). Jeśli Polytar też zawiedzie, zacznę podejrzewać, że moje łzs przekształciło się w jakieś inne paskudztwo. Oprócz tego stosuję aloes w celach nawilżających. Zrywam listek, usuwam kolce i wcieram miąższ w głowe. 100% eco i natural;). Od razu czuć ulgę i nie przetłuszcza włosów. Oprócz tego squamax i olej kokosowy.
Mam jeszcze jedną teorię. Podejrzewam, że za stan skóry głowy może być w pewnym stopniu odpowiedzialna woda. Gdy ograniczyłam stosowanie wody do mycia twarzy i przerzuciłam na płyny micelarne, stan skóry twarzy znacznie się poprawił. Mam wrażenie, że woda nie sprzyja leczeniu łzs, no ale w przypadku głowy trudno z niej zrezygnować;). Być może sporo zależy też od jakości wody, twardości itp.. Pozdrawiam:)
|