Witam,
Mam 39 lat, z ŁZS żyję sobie od około 9ciu czyli od trzydziestych urodzin. Początkowo ŁZS objawiało się delikatnymi
zaczerwieniami po obu stronach nosa. Potem zrobił się z tego klasyczny czerwony motyl, doszło ogólne zaczerwienieni twarzy i czoła. W skrajnej 'napaści ŁZSu' całość łuszczyła się a skóra schodziła drobnymi białymi płatkami.
Od zawsze jak pamiętam miałem problem z przetłuszczająca się głową oraz z łupieżem. Łupież wyeliminowałem szamponami. Z biegiem lat poszły sobie w diabły również włosy, ale będąc facetem to nie problem - po prostu noszę na 0,5 mm lub golę na zero maszynką i jest ok.
Objawy ŁZS (zaczerwienienie, pieczenie, swędzenie, łuszczenie się skóry) przychodzą i odchodzą samoistnie. Generalnie skóra twarzy w rejonie boków nosa i czoła wygląda lepiej wiosną i latem (słońce widać jej służy). Gorzej jest jesienią i zimą. Wielokrotnie spotykając w zimie znajomych słyszę pytanie 'czy byłem na urlopie w ciepłych krajach' a na moje lekkie zdziwienie pada stwierdzenie 'bo masz taką czerwoną twarz jak od opalania' ;) Taki wątek humorystyczny
Pomimo dziewięciu lat z ŁZS nie potrafię w żaden logiczny i sensowny sposób powiązać zaognienia objawów z a) dietą b)okazjonalnym piciem alkoholu c)uprawianiem sportu itp. Wiem tylko, że po niektórych czerwonych winach (szczególnie gruzińskich) ŁZS uderza ze szczególną mocą.
Leczenie? Na początku leczenie prowadziła dermatolog. Były maści sterydowe (na szczęście krótko), ręcznie robione maści siarkowe na receptę, cynkowe, tabletki itp. Tak naprawdę nic nie pomaga w sposób oczywisty i jednoznaczny. Czasami łagodzi objawy, czasami nie. Wydaje mi się, że to bardziej zależy od samego organizmu - kiedy jest osłabiony wówczas łzs hula ile dusza zapragnie - i żadne maści itp nie pomagają za bardzo.
Ale po lekturze forum doszedłem do wniosku, że zrobię sobie test na alergie. Czy wierzę w całkowite wyleczenie ŁZS ? Nie. Przezwyczaiłem się do tej myśli i tak już żyję te 9 lat. Dobrze by jednak było, by owe 'nasilenia' objawów wyeliminować lub maksymalnie ograniczyć ...
Pozdrawiam wszystkich borykających się z tym samopowracającym ustrojstwem.