Witam! Zarejestrowałam się na tym forum, bo jestem bezradna, straciłam już mnóstwo włosów, nie wiem co mam zrobić, by uratować resztki włosów. Więc, od kiedy pamiętam zawsze miałam problem z łojotokiem skóry głowy, no ale wtedy dorastałam, wiadomo hormony i te sprawy, jednak zawsze był to sam łojotok, bez zmian na skórze głowy, włosy wypadały w normalnych ilościach. Miałam także problemy z trądzikiem, więc dermatolog przepisała mi Tetralysal, który nie pomógł, a wręcz zwiększył łojotok na głowie i spowodował masakryczny łojotok na twarzy. Dlatego dermatolog zaleciła kurację izotretynoiną. Podczas kuracji wszystko było dobrze, włosy i twarz nie przetłuszczały się, nie było nadmiernego wypadania. Wszystko co najgorsze rozpoczęło się po kuracji izotretynoiną, wraz z wracającym łojotokiem zaczęły mi się robić krostki na głowie, sama głowa zaczęła swędzieć, włosy zaczęły lecieć garściami. Obecnie ten stan utrzymuje się, włosy myje co 2 dni, chociaż naprawde świeże są tylko w tym samym dniu, w którym umyłam włosy, nie chce myć ich codziennie, bo mokre włosy wypadają szybciej, niż te suche. Ten stan utrzymuje się jakoś od połowy maja... Byłam u dermatologa, pani doktor obejrzała skórę głowy, uznała, że mam przerzedzone włosy (jakbym tego nie wiedziała) i orzekła, że winny wszystkiemu jest łojotok. Przepisała mi Gelacet, po moim wykładzie, że to może wina drożdżaków, albo grzybów (tak, musiałam doinformować dermatologa na ten temat), pani dermatolog przepisała mi jeszcze Locoid Crelo i Pirolam roztwór. Podczas stosowania zmiany zniknęły (zapewne dzięki Locoidowi), włosy trochę mniej wypadały (lekko ponad 150 na dzień), jednak po skończeniu się lekarstw wszystko wróciło. Wtedy też poszłam do innego dermatologa, tym razem na nfz i pani dermatolog orzekła, że mam łzs. Tym razem podczas wypisywania recepty zapytałam co zawierają przepisane leki, okazało się, sterydy. Zaczęłam kłócić się z dermatolog, że sterydy tak naprawde nie pomogą na dłuższą metę, a mogą narobić szkód, dermatolog wkurzyła się na mnie i zaczęła się mnie pytać co ma mi przepisać, jak jej powiedziałam, że może doustne leki, to powiedziała że po nich włosy wypadają, sobie pomyślałam, czy może być jeszcze gorzej... W ostateczności dermatolog powiedziała, że nie ma innych leków pomocnych, tylko sterydy, a jak powiedziałam, że ich nie chce,znowu zaczęła się pytać co ma mi przepisać. Jak jej powiedziałam, że to ona jest lekarzem, nie ja, to zrobiła się cała czerwona, na odczepnego powiedziała, żebym kupiła szampon Dermena Plus, jakiś tam tonik do głowy i Biotebal. Wyszłam wściekła z gabinetu, z jej zaleceń kupiłam tylko Biotebal. Obecnie stosuje 3 szampony, najczęściej "Zdrój", potem Pirolam i Babydream, robię także płukankę z octu jabłkowego, biorę Biotebal, pije napar z pokrzywy i wierzbownicy, używam jeszcze żelu cerkogel 30. Wcześniej brałam Revalid, cynk i kompleks witaminy B. Włosy nadal wypadają, szczególnie widoczne przerzedzenia są na bokach głowy, nie wiem już co mam robić, jak to zatrzymać, chociaż na kilka miesięcy, żebym zdołała wzmocnić włosy, sprawić by odrosły. Liczę na jakieś rady, może komuś udało się zatrzymać wypadania. W chwili obecnej mam chyba 1 lub 2 zmiany we włosach, jedna swędząca na karku, inna z przodu głowy, mam także drobne krostki na linii włosów przy uszach, czole. Mam jeszcze jedno pytanie, czy izotretynoina mogła wywołać/zaostrzyć łzs? Proszę o pomoc... I kolejne pytanie, czy łuszcząca się skóra wokół nosa i na nosie może być objawem łzs twarzy?
|