Jatoja najlepsze efekty przyniosło mi kilka rzeczy:
- odstawienie Protopica (używam go teraz sporadycznie, a nie codziennie na "motyla" jak było to na samym początku. Teraz stosuję go tylko w awaryjnych sytuacjach i tylko punktowo nakładam na "wypryski" łzs-owe np. dzisiaj mam w trzech miejscach w okolicy nosa).
- OCM - olejowanie twarzy (czego obecnie już nie robię, bo mi się trochę nie chce. Nie widzę pogorszenia po zaprzestaniu tej metody, ale na pewno pomogła mi przy zaleczaniu motyla)
- krem brzozowo-rokitnikowy z Sylveco na noc (bez tego nie wyobrażam sobie obecnie codziennej pielęgnacji)
Problem z czerwienieniem się po alkoholu i w ciepłych pomieszczeniach zniknął w sumie wtedy co i motyl. Czyli zaleczyłem motyla i przestałem sie czerwienic. Jeśli chodzi o czas w jakim zniknął motyl to około 4-5 miesięcy, ale to też dlatego, że dopiero szukałem co na mnie działa, jakie kosmetyki i zabiegi. Gdybym wiedział wtedy to, co wiem już teraz, to na pewno ten czas byłby sporo krótszy, pewnie parę tygodni.
Ogólnie najważniejsze u mnie jest niedopuszczenie do wysuszenia skóry. Zaraz po kąpieli spryskuję twarz wodą termalną i jak tylko wyschnie to nakładam krem (nie wcieram mocno, wklepuję delikatnie). Testowałem na sobie wcześniej wysuszanie skóry, ale przyniosło to tylko nasilenie objawów. Najważniejsze jest nawilżanie. Rano krem la roche (za pierwszym podejściem do tego kremu miałem tak jak Ty i miałem go wyrzucić do kosza, ale dałem mu jeszcze szanse i dopiero za drugim podejściem po paru miesiącach nauczyłem się go stosować, a może też pozytywny efekt był wynikiem tego, że skóra była przy drugim podejściu już mocno nawilżana, ciężko mi określić). Krem la roche nie daje odrazu efektów (podobnie pisze na ulotce), efekty pojawiają się dopiero po paru tygodniach. W połączeniu z innymi zabiegami stosowanie tego kremu przyniosło u mnie efekt. Nie wiem jakby zadziałał sam bez pozostałej pielęgnacji. Na początku po kilku dniach stosowania la roche pojawiała się reakcja w postaci czerwonych zmian w miejscu stosowania, które po kilkunastu minutach znikały, było to sygnałem, żeby na drugi dzień odstawić la roche i użyć innego kremu, w moim przypadku był to krem AA, stosowany przez dzień, dwa. Potem był spowrotem la roche i tak na zmianę. Na początku co tydzień , dwa musiałem odstawić la roche, a teraz co około 2 miesiące. A ostatnio to nawet nie pamiętam kiedy miałem reakcję na la roche.
Jeśli chodzi o moją ochronę przed słońcem to nie patrzę na żadne filtry w kremach. Grunt, żeby to był krem, który nie powoduje reakcji i nawilża twarz. W lecie dużo pracuję na słońcu i wtedy co 2h robię przerwy, pryskam wtedy twarz wodą termalną, a jak widzę, ze zaczyna się wysuszać to nakładam jeszcze krem AA. Moja rada nigdy nie dokładaj sobie la rocha na la rocha bo zwykle u mnie pojawiała się wtedy reakcja. Raz dziennie wystarczy.
Nigdy nie zapominam o kremowaniu twarzy rano i wieczorem. Po prostu trzeba nawilżać. I jak najmniej dotykać łapami po twarzy i jak najmniej myć twarz. Mnie osobiście wszystkie żele nawet te najdelikatniejsze mocno wysuszają. Myję twarz tylko wieczorem szamponem babydream a rano używam hydrolatu oczarowego (delikatnie przecieram płatkiem twarz), zero mydeł !
ŁZS jest już trochę ze mną i nauczyłem się z nim żyć. Kiedyś bardzo mi przeszkadzał, a teraz jakoś sobie z tym radzę psychicznie. Moi znajomi od browarka, wiedzą ze mam chorobę skóry i nie zwracają na to w ogóle uwagi. Czasem tylko śmiali, żebym więcej pił, bo wtedy mi motyl znikał.
Musisz "zaprzyjaźnić" się ze swoim ŁZS-em. Poznać co lubi, a czego nie i zacząć normalnie z nim funkcjonować. Sam wyrobisz swoją receptę na niechcianego "przyjaciela".
W razie czego to pytaj, zawsze odpowiem.
Pozdrawiam