Witajcie!
Chciałbym poruszyć kwestię maskowania zaczerwienienia na twarzy przez mężczyzn. Przeszukałem już forum i zauważyłem, że polecany jest puder z Biochemii Urody. Chciałbym jednak zapytać nieco o praktyczne aspekty stosowania pudru. Przede wszystkim czy tym pudrem mogę zakamuflować rumień (cały nos + policzki), który jest już utrwalony (ciągle w tym samym miejscu, niezależnie od zaostrzenia objawów ŁZS)? Na ten rumień nie pomagają żadne maści (sterydowa, Protopic, krem La Roche, krem Sylveco), więc uznałem, że to nie jest kwestia ŁZS (zmiany chorobowe pojawiają się u mnie na twarzy, ale są to drobne wypryski, które po 2-3 dniach znikają bez śladu). Jak długo działa efekt "kamuflażu"? Czy zapudrowanie się rano wystarczy do wieczora? Czy taki puder może negatywnie wpłynąć na stan skóry? Jaki jest, że się tak wyrażę, schemat postępowania? Na noc myję twarz Babydreamem i nakładam krem Sylveco. A co rano? Mam zmyć krem i nałożyć puder? A może krem i puder? A może nie zmywać kremu? Czy puder to jedyny kosmetyk, który może pomóc w przykryciu różowych niedoskonałości? Czytałem coś o kremach BB, ale z tego co zdążyłem się zorientować, dobre kremy to te azjatyckie (nie europejskie). Zakupiłem próbkę i przetestowałem, ale efekt jest słaby - twarz wygląda sztucznie, świeci się, uwydatniły się pory i inne drobne niedoskonałości. Są jeszcze kremy tonujące, kemy CC, korektory i podkłady - to efekty mojego researchu. Myślę, że kobiety mają to w jednym palcu - ja się pogubiłem i w zasadzie nie wiem co byłoby najlepsze
Zachęcam (panie oraz panów) do wymiany doświadczeń i opinii